Podsumowanie, postanowienia i takie tam różności, które zawsze przychodzą ze zmianą kalendarza na nowy

Kochani, rok 2013 za nami. Zaczął się owy rozdział. Zaraz, zaraz, czy aby na pewno? Czy ta zmiana kalendarza (szczególnie, kiedy wielu już korzysta z kalendarzy w komórkach) ma znaczenie? Czy wybicie północy, wielki huk petard i kieliszek szampana coś zmieniają? Przemyślmy to sobie dobrze... Jakoś w tym roku (czy też właściwie już w ubiegłym) doszłam do wniosku, że to rzeczywiście wielki pic na wodę... w końcu u nas północ wybija kilkanaście godzin po tym, kiedy w Australii leczą już posylwestrowego kaca, a kilka dobrych godzin przed tym, kiedy nowy rok witają np. w Irkucku. Czy zatem te cudowne zmiany we mnie i taczającym mnie świecie powinny zajść, kiedy północ wybija w Warszawie, Brisbane, czy Moskwie? Pomyślałam, podumałam... Wnioski? Magiczna zmiana wskazówki zegara, symboliczne wrzucenie do śmieci starego kalendarza i zawieszenie na ścianie nowego, kieliszek szampana z bąbelkami i składane wszystkim na szybko noworoczne życzenia, obciążenie sieci telefonii komórkowych... niczego w moim życiu nie zmienią. Jeśli pragnę zmian, muszę się sama za to zabrać...

Zacznijmy – zgodnie z tytułem – od krótkiego (jako, że nie ma się co specjalnie rozwodzić w tym temacie) podsumowania 2013. 

Działo się dużo. Przede wszystkim jeśli chodzi o tłumaczenia. Sporo się ciekawych tekstów pojawiło, muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Tłumaczyć takich autorów jak Frank Herbert (i to dwukrotnie), czy H. Beam Piper to prawdziwy przywilej i zaszczyt. Jeszcze trzy teksty czekają na publikację, z czego dwa powinny się ukazać na dniach dosłownie. Teraz zabieram się za kolejne opowiadanie Pipera ;)

Poza tym udało mi się przeczytać ponad osiemdziesiąt naprawdę genialnych książek (plus osiem tekstów, których nie dokończyłam i przeszły jakby na nowy rok). Kilka z nich prawdziwie mnie zachwyciło. Minusy? Czas, ciągle za mało czasu Tyle nowych książek pojawiających się na rynku, które bym chciała i mieć i przeczytać.  tyle jeszcze zaległości, tyle "staroci", które pragnę nadrobić. Nie wspominając już o lekturach, do których chciałabym powrócić... Czasu brak, może w tym 2014roku doba się wydłuży, choćby o godzinę każdego dnia...?

O osobistych sprawach może nie będę za bardzo pisać. To był ciężki rok. Kazał zrewidować wiele w życiu, zastanowić się nad priorytetami, uporządkować mnóstwo spraw. Nawet takich, w których wcześniej nie widziałam żadnego bałaganu. Nauczył mnie przede wszystkim o tym, jak wielką moc ma szczera, spokojna rozmowa i jak jest ważna w naszym, ciągle zabieganym, życiu. O tym, jak bardzo potrzebujemy przyjaciół i jak łatwo ich stracić. I jak ciężko jest odbudować nadszarpnięte więzi. A także o tym, że trzeba próbować, nie łamać się – nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko rzeczy bardzo trudne i wymagające ciężkiej, czasami długiej, pracy. 

Przejdźmy może do postanowień... Ponumeruję, żeby było łatwiej później odhaczać listę za rok :P

1. Przeczytać minimum 100 książek.
2. Napisać recenzję z każdej przeczytajnej ksiązki.
3. Pisać przynajmniej 3 artykuły na bloga Dla każdego... coś dobrego oraz znaleźć osoby chętne do współpracy w tej materii.
4. Dostać nowe ciekawe tłumaczenia (czyli postarać się o nie) i brnąć w postanowieniu, że to jest właśnie TEN zawód.
5. Rozreklamować blogi (co jest moim wielkim problemem).
6. Szukać (aż się uda) wydawnictwa, by w końcu wydać moje powieści i opowiadania.
7. Przemóc się i poprowadzić prelekcję na przynajmniej jednym (z sześciu, na które się wybieramy) konwencie.
8. Otworzyć się na nowych ludzi i czerpać inspiracje z ich życia.
9. Zabrać się do kolejnej części Sagi Wielkich Rodów.

No i tyle. reszta to już sfera czysto osobista i może podzielę się nią z Mężem (a może zostawię dla siebie...).

Spełnienia marzeń i wypełnienia celów w 2014 roku Wam życzę!





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Urodziny bloga

Na dobry początek

Jak stworzyć bohatera?