Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Urodziny bloga

Z okazji dzisiejszych, drugich, urodzin bloga mam dla Was niespodziankę. oto fragment najnowszego tomu "Sagi Wielkich Rodów". Może Was zainteresuje, może będziecie chętni, by przeczytać całość. Piszcie, krytykujcie, oceniajcie :) I... wszystkiego najlepszego tym, którzy tu zaglądają (mimo, że nieczęsto umieszczam posty). – Chciałem z tobą porozmawiać, tato – zagadnął Jeremy wieczorem. Josh siedział na kanapie, wyciągnąwszy nogi. Popijał whisky z kryształowej szklanki. Na stoliku leżała paczka papierosów, do której miał właśnie sięgnąć, opanował się jednak w obecności syna. – Usiądź ze mną, Jeremy – zaprosił go, spuszczając stopy na podłogę. – Dawno już nie rozmawialiśmy tylko we dwóch. Widziałem, że zacząłeś dzień od rozmowy z Giancarlem. Stało się coś? – Cały czas coś się dzieje, tylko nie zawsze potrafię o tym rozmawiać. Z kimkolwiek – dodał, widząc zatroskaną minę ojca. – Może masz ochotę na whisky? – zapytał Josh, dolewając sobie złocistego napoju.

Stylizacje językowe

Obraz
Taka myśl nie opuszcza mnie od Pyrkonu, ponieważ kilkukrotnie została tam niejako "wywołana do tablicy". Jako, że od lat się nad tym problemem zastanawiam, Pyrkon zmusił mnie poniekąd do tego, by w końcu przysiąść na czterech literach i rozważyć wszystkie argumenty "za" i "przeciw". Ok – po tym zbawiennym wstępie zdradzę w końcu, o jakim problemie piszę. Stylizacja językowa w literaturze. Chodzi oczywiście głównie o beletrystykę – powieści, czy opowiadania historyczne, czy też (o tym przed wszystkim na Pyrkonie) fantasy. Jak pisać – szczególnie dialogi – gdy tworzymy tekst, którego akcja toczy się w przeszłości? Niezależnie od tego, czy mamy na myśli starożytność, średniowiecze, czy XIX wiek. Wbrew pozorom język ulega na przestrzeni lat dość szybkim i dużym zmianom.  Zdania wśród autorów i reaktorów są podzielone. I – jak to zwykle bywa – każda strona ma trochę racji. Złotego środka raczej nie znajdę – tęższe głowy już się tym zajmowały i nadal nie wy

Co się dzieje w świecie SWR

Obraz
Wieki mnie tu nie było. To jednak wcale nie znaczy, że w świecie Sagi nic się nie dzieje. Wręcz przeciwnie – dzieje się sporo. Postanowiłam wysłać wszystkie cztery napisane dotychczas tomy – jako jedną powieść – na konkurs. Trzymajcie więc kciuki, bo nagroda jest nie byle jaka. Za pierwsze miejsce Wydawnictwo, którego nazwy na razie nie zdradzę, "sponsoruje" wydanie książki! Nie obyło się jednak bez sporych prac redakcyjnych. Ostatecznie przeczytałam te 639 stron (sic!), poprawiłam trochę literówek, usunęłam kilka zdań, kilka dodałam. Zwyczajna redaktorska robota. Pod koniec byłam już bardzo zmęczona, bo czas gonił. Termin nadsyłania prac minie za kilka minut, a ja dopiero w sobotę skończyłam.  Muszę przyznać, że mimo ciężkiej pracy, jestem z tej lektury bardzo zadowolona. Najciekawsze było przypominanie sobie różnych historii moich Bohaterów. To było niesamowite. Kiedy piszę, bardzo się z nimi zżywam. Stają się mi bardzo bliscy. Nieraz nawet bliżsi niż ludzie z krwi i

Świat Sagi

Obraz
Dzisiaj taki maleńki prezencik. Odnalazłam szukając czegoś na dysku. Może się Wam spodoba. Drobna podpowiedź, gdzie może się dziać akcja kolejnych części Sagi. Choć to oczywiście jedynie mały skrawek...

Zawojować świat

Obraz
W tym roku ostro ruszyłam z promocją blogów. Idzie całkiem nieźle, choć przecież nawet styczeń się jeszcze nie skończył. Bardzo mnie to cieszy. Nawiązałam wiele ciekawych kontaktów w ciągu tych trzech tygodni (pierwsze dni leniuchowałam trochę, tzn. czytałam). Mogę się pochwalić m.in. dwoma wywiadami, których udzieliłam. Jeśli jesteście zainteresowani, możecie je przeczytać od poniższymi adresami: http://pomia.pl/component/content/article/248-aktualnosci/wywiady/2279-wywiad-ewa-skalec http://bialepioro.pl/polecamy/dune-fairytales-blog-ewy/ A teraz... Teraz wracam do pracy. Świat dzięki internetowi zrobił się podobno mały, chociaż ja nadal czuję, że jest przeogromny i mam ochotę go zawojować ;)

Podsumowanie, postanowienia i takie tam różności, które zawsze przychodzą ze zmianą kalendarza na nowy

Kochani, rok 2013 za nami. Zaczął się owy rozdział. Zaraz, zaraz, czy aby na pewno? Czy ta zmiana kalendarza (szczególnie, kiedy wielu już korzysta z kalendarzy w komórkach) ma znaczenie? Czy wybicie północy, wielki huk petard i kieliszek szampana coś zmieniają? Przemyślmy to sobie dobrze... Jakoś w tym roku (czy też właściwie już w ubiegłym) doszłam do wniosku, że to rzeczywiście wielki pic na wodę... w końcu u nas północ wybija kilkanaście godzin po tym, kiedy w Australii leczą już posylwestrowego kaca, a kilka dobrych godzin przed tym, kiedy nowy rok witają np. w Irkucku. Czy zatem te cudowne zmiany we mnie i taczającym mnie świecie powinny zajść, kiedy północ wybija w Warszawie, Brisbane, czy Moskwie? Pomyślałam, podumałam... Wnioski? Magiczna zmiana wskazówki zegara, symboliczne wrzucenie do śmieci starego kalendarza i zawieszenie na ścianie nowego, kieliszek szampana z bąbelkami i składane wszystkim na szybko noworoczne życzenia, obciążenie sieci telefonii komórkowych... niczego