Już jest!

Niewiele działo się na moich blogach w kończącym się właśnie miesiącu. Dlaczego? Powód jest jeden i to bardzo prosty – skupiłam się całkowicie na pisaniu. Jaki efekt? Już jest! Zakończona powieść. Czwarty tom Sagi Wielkich Rodów pod tytułem "Jak jabłka od jabłoni" doczekał się magicznego słowa "Koniec".
Jestem z tego powodu bardzo zadowolona. Postawiłam poprzeczkę bardzo wysoko. Kiedyś wydawało mi się, że dużo czasu poświęciłam na czytanie różnych informacji, kiedy zbierałam materiały do "Zakonu" (drugi tom Sagi). Teraz widzę, jak bardzo się myliłam. Ilość dokumentów, które tym razem przestudiowałam dogłębnie, liznęłam, na które rzuciłam okiem, którym poświęciłam mnóstwo godzin i kilka chwil jest przeogromna. Co chwilę dochodził kolejny tekst, jeden podpowiadał konieczność zajrzenia do kolejnego... Końca nie było widać, a i wena nie zawsze chciała się w sobie zebrać i ze mną współpracować. Biłam się z myślami o napisaniu o kilku jeszcze tematach – z niektórych pomysłów skorzystałam, inne zostały gdzieś w notatkach. Może pojawią się jeszcze gdzieś, kto wie. Może posłużą do napisania tekstu nie związanego z Sagą...
324 strony w Wordzie. Dla porównania "Tryptyk krwi" ma stron 95, "Zakon" 97, a "Tajemnice" – 126. Z najprostszego równania wynika, że wszystkie trzy wcześniejsze tomy łącznie są krótsze od czwartej części!
Jestem szczęśliwa, że zakończyłam ten tom. Poza mnóstwem czasu włożyłam w niego bardzo dużo serca i całej siebie. To bardzo osobista powieść, w dużej mierze można w niej poznać, kim naprawdę jestem. Choć należy się bardzo skupić, nie tylko na głównych bohaterach. 
A kim oni są? Josh i jego ukochana, a także – oczywiście – Hugh i Giancarlo. Następnie Jeremy, syn Josha. To już było wiadomo dawno, z pewnością o tym pisałam. Jednak w tej powieści możecie więcej dowiedzieć się także o Veronice, matce Josha i jej mężu, Arthurze. Nie zabraknie też w sporej części biograficznej opowieści o babce Veroniki – Lenie. Zwiedzanie Sycylii w jej wykonaniu to w sporej części opis mojej podróży poślubnej.
W czasie lektury "Zakonu" mogliście zapoznać się z losami rodziny Loganów od chwili ich przybycia do Brisbane. Akcja jednak toczyła się wokół tych dzieci Maitlanda i Mary-Ann, które przyjęły do wiadomości rolę, jaka przypadła ich dalekiemu przodkowi. pogodzili się z losem i dalej współpracowali z Zakonem. Jeden syn, jeden brat jedynie sprzeciwił się tej sytuacji i odszedł. Praktycznie nic więcej o nim nie wiadomo, poza tym, że był w seminarium. Teraz opowiedziana zostaje jego historia, a przy okazji historia Kościoła XX wieku.
"Jak jabłka od jabłoni" skupiają się głównie na rodzinie Hugh Velariiego, ale nie tylko. Na koniec bowiem poznajemy pewnego nieprzeciętnego człowieka, który zostaje powołany na stanowisko Strażnika i przysięga za wszelką cenę chronić rodziny Nowickich. To Wasyl, poprzednik znanego nam już od "Tryptyku krwi" Fiodora.
Akcja powieści rozgrywa się w kilku głównych miejscach. Jest to oczywiście Australia (ze względu na to, że tam mieszka rodzina Velariich), jak już wspomniałam – Sycylia, Szwecja i Rosja. 
Na zakończenie – powieść dedykowałam wspaniałemu człowiekowi, Edwardowi Muraszko, który zainspirował mnie i stał się pierwowzorem dla Caleba. Edward już od nas odszedł, 1 czerwca przypadnie druga rocznica jego śmierci. Pozostaje jedynie wierzyć, że jest już w tym lepszym świecie i tam na na czeka.
Tymczasem – zapraszam do lektury. Kto ma ochotę poczytać – proszę o info na priva.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Urodziny bloga

Na dobry początek

Do posłuchania