Stylizacje językowe

Taka myśl nie opuszcza mnie od Pyrkonu, ponieważ kilkukrotnie została tam niejako "wywołana do tablicy". Jako, że od lat się nad tym problemem zastanawiam, Pyrkon zmusił mnie poniekąd do tego, by w końcu przysiąść na czterech literach i rozważyć wszystkie argumenty "za" i "przeciw".
Ok – po tym zbawiennym wstępie zdradzę w końcu, o jakim problemie piszę. Stylizacja językowa w literaturze. Chodzi oczywiście głównie o beletrystykę – powieści, czy opowiadania historyczne, czy też (o tym przed wszystkim na Pyrkonie) fantasy. Jak pisać – szczególnie dialogi – gdy tworzymy tekst, którego akcja toczy się w przeszłości? Niezależnie od tego, czy mamy na myśli starożytność, średniowiecze, czy XIX wiek. Wbrew pozorom język ulega na przestrzeni lat dość szybkim i dużym zmianom. 
Zdania wśród autorów i reaktorów są podzielone. I – jak to zwykle bywa – każda strona ma trochę racji. Złotego środka raczej nie znajdę – tęższe głowy już się tym zajmowały i nadal nie wypracowano jednoznacznego stano-wiska. Co, oczywiście, ma też dobre strony – daje autorom możliwość wyboru swojego własnego stylu i konwencji. Dzięki temu na półkach w księgarniach możemy znaleźć takie perełki językowe, jak choćby "Lód" Jacka Dukaja. 
Pytanie jednak pozostaje. Jak pisać? Uwspółcześniać język, czy stylizować? Czy czytelnika bardziej denerwuje średniowieczny chłopek rozmawiający z księciem i zwracający się do niego niemalże per "ty", czy może jednak owe dawnobrzmiące "ochy", "achy" i "jaśnie wielmożne panowanie" wyskakujące po kilka razy na każdej stronie?
Osobiście skłaniam się ku stylizacji, choćby nawet minimalnej. Szczególnie, że język polski na arenie międzynarodowej nadal pozostaje bardzo sztywny i formalny, jeśli wykluczyć rozmowy na poziomie rodziny i najbliższych znajomych. Zachowało się wiele zwrotów grzecznościowych, które w wielu krajach Europy (nie wspominając już o Amerykach) są obecnie uważane za przestarzałe.
Nie sposób jednak nie wysłuchać mądrego głosu tych, którzy stylizacji są raczej przeciwni. Nie dlatego, że może ona odstraszyć potencjalnego czytelnika od lektury, ale dlatego, że wydaje im się po prostu nienaturalna. Argument, że rozmawiający ze sobą średniowieczny chłopi – mimo, iż używali przyjętych wówczas norm językowych i współczesnego im słownictwa –  słyszeli siebie wzajemnie i rozumieli swoje wypowiedzi bez ozdobników, jest bardzo przekonujący. Kiedy dyskutowali o uprawie zbóż, ich rozmowa nie odbiegała tak daleko od tego, co można by usłyszeć od dzisiejszych rolników (pomijając, oczywiście, kwestie postępu technologicznego).
Jak więc pisać? Nie ma chyba jednak złotego środka. Każdy według własnego uznania, choć temat uważam za bardzo ciekawy i wart rozważania. A jak Wy piszecie?



Komentarze

  1. Jak szybko język się zminia przekonałem się na własnej skórze - jak się kiedyś mówiło - czyli na sobie.
    Moda na potoczne "zwroty" mija szybko. Jeszcze nie tak dawno modny był zwrot "przekładać". Wszystk się na coś przekładało. Ktoś, kto żyje w Polsce nawet tego nie zauważy. Szczególnie politycy mają ulubione porzekadła. Ale oni na szczęście nie piszą wiele książek.
    Dante zniżył się swoim językiem do "wulgaris" czyli do mowy potocznej, która stała się językiem obowiązującym. My jesteśmy bogatsi o wiele wieków i mamy możliwość korzystać z dobrodziejstw językowych naszych przodków. Nasz słownik jest bogatszy od słownika naszych klasyków i dlatego powinniśmy to wykorzystywać ale z umiarem. Paganini zagrał arię na strunie "G". Ale kto ma odwagę być Paganinim literatury?
    Czy w powieściach historycznych używać archaicznego języka? Myślę, że umiarkowanie tak. Współczesnej książki pisanej językiem Łukasza Górnickiego (Dworzanin Polskai) nikt by nie przeczytał, bo niewielu zna te wyrażenia, ale wtrącemnie kilku ogólnie znanych wyrażeń uautentyczni (dziwne słowo) akcję. Przynajmnie ja tak pisałem w powieści "3 powrót".
    Uważam, że szczególnie ważny jest początek akcji (zwroty grzecznościowe), potem nikt się nie zorientuje, że bohaterzy rozmawiają językiem potocznym (jeżeli akcja wciągnie czytelnika). Naturalnie cytaty historyczne muszą być pisane językiem z epoki.
    Pytanie, czy uwspółcześniać język czy stylizować? Odpowiedź znajdziemy w Biblii. "Cesarzowi co cesarskie, Bogu co boskie".
    Pisząc, należało by się zapytać samego siebie, chcę być autentyczny czy nieprawdziwy.
    Jestem tego samego zdania co autorka blogu, Pani Ewa.
    BW

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Urodziny bloga

Na dobry początek

Jak stworzyć bohatera?