Różności z mojego świata

Dawno mnie tu nie było. Choroba całkowicie mnie zmogła i… leń trochę obleciał. No, może nie do końca, ale jakoś wolałam czytać, niż pisać. Ostatnimi czasy doszłam do wniosku, że w moim wypadku lepiej mieć rwę kulszową, niż się przeziębić – przynajmniej w tym pierwszym przypadku mózg pracuje normalnie i można tworzyć.
Przeczytałam w ciągu tego miesiąca wiele książek (zachęcam do poczytania o nich na blogu Dune Fairytales), niektóre mnie zachwyciły, inne po prostu się spodobały, niektóre przeszły bez większego echa. Z pewnością jednak na długi jeszcze czas zapadła w pamięć seria Westerfelda – Lewiatan. Trzytomowa historia o alternatywnych początkach Wielkiej Wojny jest absolutnie rewelacyjna. Być może w niektórych miejscach fabuła jest trochę naciągnięta, może czasami postaci zbyt przewidujące – wszakże to powieści dla młodzieży. 
Zarówno jednak postaci, jak i wydarzenia podobały mi się bardzo. Jednak najbardziej zaskoczył mnie przedstawiony w trylogii świat, w którym się całkowicie zakochałam. Było to moje pierwsze spotkanie z literaturą steampukową i muszę przyznać, że spotkanie bardzo ciekawe, pouczające, godne wspominania i chyba przede wszystkim bardzo przyjemne. Zauroczyłam się tym światem, całkowicie mną zawładnął. Także dzięki wspaniałym ilustracjom Thompsona.
Od dawna już stempunkowa estetyka robiła na mnie wrażenie. Zakochana jestem do cna w cepeliach, które uważam za najpiękniejszy ludzki wynalazek (zaraz bok zegarów, które proponują Drobiny Czasu). Chciałabym kiedyś coś o nich napisać. No, właściwie o starym zegarku już napisałam – opowiadanie dla dzieci.
Ostatnio szukałam czegoś jeszcze dotyczącego trylogii Lewiatan i znalazłam taki oto filmik:
Robi wrażenie, prawda? Mi aż dreszcze przechodzą po plecach, gdy pada kluczowe pytanie – czy oliwisz swoje maszyny wojenne, czy je karmisz?
Świat, który stworzył Westerfeld jest nie tylko genialny i piękny, mimo straszliwych działań wojennych, ale również bardzo realistyczny. Drobiazgowy. Z resztą słuchałam wczoraj wywiadu z autorem, w którym mówił właśnie o tym, że dzięki współpracy z rysownikiem musiał być drobiazgowy i dokładny. Był zmuszony myśleć nie tylko o tym, co ma się dziać i jakie maszyny będą brały udział w danej scenie, ale również to, jakie są duże, ile mają odnóży, w co ubrani są bohaterowie itd. Wszystko to Thompson chciał oddać dokładnie takim, jakim widział Westerfeld, dzięki czemu zmusił poniekąd autora do skupiania się na takich mniejszych i większych szczegółach, co właśnie sprawia, że przygoda jest tym wspanialsza.
Sam pomysł podzielenia świata na darwinistów i chrzęstów jest po prostu niesamowity i genialny. Różnice, jakie wytworzyły się w ludzkiej psychice, uwarunkowania w myśleniu, które są spowodowane kilkudziesięcioma zaledwie latami od powstania tego podziału – majstersztyk! Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że pewnego dnia wpadnę na równie błyskotliwy pomysł i uda mi się go tak dobrze wykorzystać.
W tej chwili znów tłumaczę. Oddałam już tłumaczenie opowiadania Franka Herberta, teraz przypadło mi w udziale przełożenie dwóch opowiadań o aborcji. Muszę przyznać, że nie jest to łatwe zadanie. Początkowe dwie strony jednego z nich zajęły mi dzisiaj pół dnia. Warto jednak, ponieważ opowiadanie to już wczoraj przeczytałam w całości i muszę powiedzieć, że jest nieźle zakręcone. Taka praca z tekstem daje olbrzymie możliwości i jest niesamowitą frajdą. Świetnie się w tym odnajduję, Mimo że to dopiero moje początki w tej branży i popełniam jeszcze całe mnóstwo błędów. Grunt jednak w tym, by czerpać z tego naukę i doświadczenie.
Na zakończenie już – pewnie nie uda mi się do Sylwestra skończyć czwartego tomu „Jak jabłka od jabłoni”. Właściwie od kwietnia nie napisałam ani jednego zdania. Trochę kiepsko, ale najwidoczniej tak musiało być. Natomiast w zeszłym tygodniu, zupełnie niespodziewanie, „napisała się” jedna scena do „Luśki”. Jak to się stało? Znów oglądałam serial „Dom”, a on zawsze mnie inspiruje. Gorąco go polecam. Pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na nasza dzisiejszą Polskę i zadać sobie całe mnóstwo pytań.
Jak dobrze pójdzie – może skończę w tym roku bardzo ciekawe opowiadanie kryminalno-fantastyczne, którego bohater jest inny od wszystkich, których dotychczas stworzyłam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Urodziny bloga

Na dobry początek

Jak stworzyć bohatera?